No i napiszę Wam, ale niestety do pełnego tygodnia nam jeszcze trochę brakuje.
Iga zaczęła chodzić na dłużej do przedszkola 1. września - od 8:30 do 16. Pochodziła sobie tak do piątku i niestety, ale w poniedziałek już nie poszła. Powód? Katar, teraz też i kaszel.
Zaraziła się w przedszkolu? Ależ skąd! Zaraziła się ode mnie! To ja chodzę już 1,5 tygodnia rozbita, rodzinna powiedziała do mnie: "byle tylko córka się nie zaraziła". No i wzięła i wykrakała! To wszystko jej wina.
Tak więc siedzą dwa chorótki (całe szczęście bez gorączki). Ja bez sił, Iga zaś pełna energii. W takich momentach przydałoby się jakieś własne biuro wirtualne z sekretarką, która by trzymała moje sprawy internetowe (i nie tylko) w garści, kiedy ja jestem niemogąca (http://www.vimaroffice.pl/).
Bo choćbym chciała poleżeć w spokoju, zregenerować się to niestety nie da się! Sama Iga wymaga wiele, wiele uwagi a co dopiero reszta... Jej energia jest niekończąca się - ja padam, a ona skacze dalej. Nie ma nic co zatrzymałoby ją na dłużej - żadne książki, żadne bajki. Minuta i biega po mieszkaniu, grzebie po szafkach, w lodówce...
Wczoraj miałam zebranie w przedszkolu. I okropnie się wynudziłam.
Wiem tylko że mam zapłacić za książki.
Hmm myślę o jakimś poście wyprawkowym. Bardziej pamiątkowym, niż "kalkulującym". Przecież nie wszystko trzeba kalkulować ;)
U nas było to samo! Choroba już po kilku dniach w przedszkolu. Choć to Krzyś przyniósł do domu i zaraził mnie. W piątek już nie był w p-lu i cały ten tydzień jeszcze nie chodził tak zawalony - katar, kaszel. Już się obawiam co to będzie od poniedziałku, po takiej przerwie pewnie na nowo płacz przy odprowadzaniu do p-la.
OdpowiedzUsuńJakie śliczne zdjęcie :) Zdrówka życzę :*
OdpowiedzUsuńZdrówka dziewczyny :*
OdpowiedzUsuń